sobota, 2 lipca 2011

DCDC Poznań 2011

18 czerwca w Parku Cytadela, w Poznaniu, zadebiutowałyśmy na DCDC i tym samym na jakichkolwiek zawodach. ;)
Denerwowałam się niesamowicie; rano, w dniu zawodów, myślałam, że umrę z bólu brzucha... :P Jednakże jak już dojechałam na miejsce, zarejestrowałam się, dostałam wspaniały zestaw startowy (:D), a następnie odnalazłam się ze znajomymi, niemiłe objawy od razu minęły i zaczęłam delektować się atmosferą. ^^
Kiedy zbliżała się nasza kolej, nerwy powróciły i przez to w jakiś sposób zmęczyłam przed startem psa... Nie wiem konkretnie czym, jak, ale zmęczyłam, więc freestyle wyglądał jak wyglądał - pies ledwo biegał, więc złapane dyski były w małej mniejszości. :P Ale jestem i tak jestem trochę dumna z nas... Z psa w 100%, bo chociaż na początku jak wyszłyśmy na pole, zaczęła biegać w poszukiwaniu niewiadomoczego to kiedy zaczęłyśmy free była już skupiona tylko na mnie, pomimo tego zmęczenia, nowych zapachów, ludzi, dźwięków... :) I starała się! Z siebie oczywiście mniej, głównie dlatego, że mój pies wyszedł na pole zmęczony, ale też z powodu mojego rzucania, jeszcze gorszego niż zazwyczaj (jak widać - możliwe. :D). Ale nie zapomniałam freestyle'u (!), nie uciekłam na początku z pola kiedy pies chciał to zrobić i w ogóle grzeczna byłam. :P
Po freestyle'u zajęłyśmy 18 miejsce na 24 teamy, czyli chyba jak na zmęczonego psa i wieśteam nie AŻ TAK źle... ^^
T&F za to kompletnie skopałam. W ogóle nie wiedziałam, że toss startersowy już trwa, a kiedy się zorientowałam zaraz miała być moja kolej, toteż wyjęłam szybko psa z klatki i speed na pole... Takim sposobem pies na początku był kompletnie nieogarnięty; podbiegł do jakiegoś człeka myśląc chyba, że to mój tata. :P Ale w końcu udało mi się ją jakoś ogarnąć z tymże będąc nadal przestraszoną początkowym nieogarnięciem psa, wiedząc, że i tak wielu punktów to ja nie zdobędę, nie zajmę żadnego fajnego miejsca, myśląc do tego, że pierwsza strefa niepunktowana jest punktowana (!) rzuciłam jedynie dwa rzuty do strefy punktowanej.... Shame on me, już te 5 punktów mogłam chociaż zdobyć, wystarczyłoby, żebym do tej strefy dorzuciła, pies w 99% łapie (na tossie zmęczony nie był, tak). No ale nic, za rok będzie lepiej!
Tym sposobem spadłyśmy na zaszczytne 20 miejsce, o!

Ogólnie, chociaż bez ciekawego wyniku, z wiedzą, że my możemy 5x lepiej, jestem z nasumna! Jeszcze kilka miesięcy mój pies w obcym miejscu na dysk by nie spojrzał, jeszcze niedawno start na zawodach był dla mnie tylko nieśmiałym marzeniem... Dałyśmy radę, a biorąc pod uwagę moje różne straszne scenariusze to już w ogóle było super, zresztą te zawody od początku miały być tylko po to, żebyśmy zobaczyły "z czym to się je". I zobaczyłyśmy, i baaaaardzo nam się spodobało. :)
Pomijając start, był to ŚWIETNIE spędzony czas, poznałam masę świetnych ludzi, ich psów, popatrzyłam na mistrzów.

Filmik z free (dziękujęmy, Negrowe!):

 

Zdjęcia:








Niedzielne frisbowanie:






 

Gangsta (Shiva, Lava, Negra). :D

Lans, lans! :P (Ja & Shiva, Klaudia & Lava, Kasia & Bryłka)

Autorami zdjęć są Z. Paluch, A. Wesołowska, K. Mikowska, L. Radkiewicz, którym BARDZO dziękujemy! 

A już za tydzień w doborowym towarzystwie będziemy się pilnie uczyć na seminarium z Darkiem Radomskim pod Gorzowem Wielkopolskim. Enjoy!

1 komentarz:

  1. Jak widać zabawa była przednia :D
    Na ostatnim zdjęciu lans jak się patrzy B))

    OdpowiedzUsuń