27 maja wybrałyśmy się do Płocka w odwiedziny do mojej siostry i jej dwóch suk. ;)
Tym, czego się najbardziej bałam, to podróż pociągiem. Ale - oczywiście - moje obawy okazały się przesadne i podróż minęła bez żadnych problemów. Nawet kaganiec okazał się niestraszny. ;)
Dotarłyśmy wieczorem, więc zdążyłyśmy się tylko rozgościć.
Następnego dnia, chyba o 7:30, już byłyśmy na spacerze, ze szkoleniem i frisbowanie w zestawie, co łącznie trwało około 4h, więc po powrocie do domu padnięty pies poszedł grzecznie spać. I odpoczywał już resztę czasu, bo ja spędzałam go już... "normalniej", czyt. jak normalny człowiek, a nie jakiś dziwak co pluje smakołykami i rzuca plastikami. ^^
W niedzielę już wracałyśmy. ;)
W tą sobotę za to udało mi się wpaść na zawody agility przy okazji wizyty w Warszawie - niestety bez Shivy. Czas oczywiście bardzo miło spędzony, ale nigdy więcej nie wybieram się na żadną imprezę psią bez psa! :P
A aktualnie ogarniamy nasz freestyle na DCDC Poznań. ;) Na myśl o zawodach drżę, ale ja na wszystko patrzę pesymistycznie, więc może lepiej się tym nie przejmować... :P
normalny człowiek tez nie spędza tak popołudnia :p
OdpowiedzUsuńO, będziecie na DCDC w Poznaniu. :)
OdpowiedzUsuńO kurcze dopiero dopadłam Waszego bloga!
OdpowiedzUsuńDodaję do linków i będę często wpadać;)
Ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia.
Zapraszam do siebie , gdyż u mnie nowy POST