poniedziałek, 23 maja 2011

Wiejski burek podbija cywilizację

 

7 maja byłyśmy na zawodach agility w Łodzi. Startować oczywiście nie startowałyśmy - byłyśmy tylko w celu spędzenia fajnie czasu. No i w sumie celach resocjalizacyjnych. A raczej, co się okazało, abym ja zobaczyła, że mam bardzo fajnego psa i nie mam się czego bać. :P
Bo ja oczywiście jechałam na nie pełna strachu, łolaboga, co to będzie, co to będzie, pewnie sama męczarnia, pies będzie miał mnie gdzieś i nie przejdzie obojętnie obok żadnego człeka czy psowatego. No, ogółem, dzicz.
A Shiva - znów - przemile mnie zaskoczyła, będąc grzecznym burkiem, który oprócz tego, że czasem pociągnie do jakiegoś człowieka "bo jej się spodobał", to robi wszystko, jak całkiem zsocjalizowany pies. Pięknie się skupia i nie straszna jej banda dzieciaków czy psów biegająca wokół nas - i tak ładnie pracuje! Omijała psy bez żadnego problemu, nawet te, które się nią interesowały względnie ignorowała. Jak z kilkoma się poznawała to też żadnego nie zagryzła (no, tylko dwóm szczeniakom się dostało po łbie, ale się jej nie dziwię + Nerowi, no ale cóż, musiała choć raz pokazać, że jest wredną suczą. :P).
Poszłyśmy nawet dwa razy na ring przygotowawczy i oprócz jednego, jedynego razu, kiedy podbiegła do psa biegającego obok, nie interesowały ją psy obok - nawet te, które robiły coś naprawdę blisko. No a poza tym to całkiem ładnie sobie kicała i nawet "nauczyłyśmy" się palisady - z małymi problemami na początku, ale dałyśmy radę. :P
I, co w sumie dla mnie było może i punktem najważniejszym w tym cały wypadzie, bawiła się ze mną frisbee, jak gdyby nigdy nic. W obcym miejscu (co prawda spędziła tam już trochę czasu, no ale było obce, a poza tym peeełne zapachów), z ludźmi i psami wokół (w tym jeden blisko aportujący piłkę!). Nic ją nie interesowało, tylko ja i plastik. :D

Ogółem czas bardzo mile spędzony, w miłych okolicznościach i w świetnym towarzystwie, a ja po raz kolejny mam dowód na to, że mój chorobliwy pesymizm jest głupi i niepotrzebny. :P

A teraz zdjęcia autorstwa Zuzi Paluch. :)


 


  

 



 











3 komentarze:

  1. Ogólnie jakoś tak duże skupiska psów i ludzi dziwnie działaja na czworonogi :) Mój zachowuje się jak dzikus baaardzo często i też zdarza mu się zaczepić kogoś, "bo mu się podoba", nie mówiąc juz o psach, szczególnie małych... Ale na wystawie, na której bałam się, że narobi wstydu i będzie się zachowywał jak walnięty był wzorem do naśladowania i aż mnie zgięło ;) A pies tylko spojrzał: "No co ? Nie stój tak z otwartą buzią!" i dalej zachowywał się spokojnie :D
    Także, im bardziej wątpisz w swojego psa, tymbardziej on cię zaskakuje :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. W ekspresowym tempie dodałaś ten wpis ;D
    Powiem ci, że Nero ma podobnie. Potwierdzam słowa Bayoo - duże skupiska dobrze działają na czworonogi. Widziałaś z resztą jak Nru frisbował, nawet pomimo latającego z tyłu Buzz'a. Na spacerze u siebie od razu by zmienił kierunek w stronę psa.

    Tak wgl, to baaardzo miło było cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Bayoo: "Także, im bardziej wątpisz w swojego psa, tymbardziej on cię zaskakuje :PP"
    Ty weeź, bo ja zacznę wątpić jeszcze bardziej niż wątpię, a i tak już za bardzo wątpię! xD

    @Judyta: Ojtam ojtam, nie jest źle, w tym samym miesiącu nawet! :D
    W to, że Nero zaczepia inne psy, to ja ci przestają wierzyć, widząc go po raz drugi, kiedy był grzeczniutkim, słodkim aniołkiem... :P

    I nawzajeem. ^^

    OdpowiedzUsuń