O, ironio, przecież ja chciałam takiego psa! Miałam względnie spokojne stworzenie, które w domu owszem, ganiało koty i skakało po blatach, ale do zabawy raczej nie zachęcało i nic nie niszczyło. A przecież to takie fajne, pies nastawiony na zabawę i pracę...
No dobra, zdecydowanie jest fajne :-) Pomimo swoich wad (podartych kapci, skarpetek, powyciąganych rękawów) ja wciąż i wciąż zachwycam się tą metamorfozą. Bo nie tylko w domu zachowanie Shivy się zmienia. Wychodzę z nią na spacer a ta czeka na... piłkę! szarpak! Pomimo śnieg, kałuż i przecież tego, że ona jest taaaakim wielkim zmarźlakiem, chce się bawić! pracować! I w ogóle, jest radośniejsza, bardziej "spontaniczna" iii generalnie to kocham to stworzenie!
Ale zima i tak mogłaby sobie pójść. Chociaż jest piękna, to bardzo mi (nam?) tęskno do temperatur 10+, słońca, które nie zachodzi akurat wtedy, kiedy wracam, slalomiku, nietwardniejących dysków z mrozu i różnych takich. Zimie mówimy papa!