wtorek, 21 września 2010

Marzenia

Trzeba Wam wiedzieć, że ja naprawdę do tego swojego pierwszego psa podchodziłam bardzo ambitnie. ;) Potem na szczęście ambicje poszły na bok i cieszyłam się z każdego małego kroczku zrobionego przez nas. Ale nie ma się co oszukiwać - marzenia pozostały.
Nadal sobie marzę, że wystartuję z Shivą na zawodach frisbee (no niestety na agility nie mamy kompletnie co liczyć. Chyba, że na starość, a to i tak wątpliwe. :P). Więc jak w kwietniu tego roku dostałyśmy pierwsze dyski, ja już widziałam nasz piękny freestyle, który prezentujemy na DCDC w następnym sezonie, hiehie. :) Lecz niestety, Shiva chyba nie podzielała moich marzeń, bo plastikowy talerzyk mało ją interesował. Więc się zaczęło skakanie, tańczenie, piszczenie i... w końcu Shiva biegała z chęcią za rollerami przez około minutę. Sukces!
Pomijając kolejne etapy, wzloty, upadki, nerwy, radości, przejdźmy do dnia dzisiejszego: kiedy na podwórku, dwa razy w tygodniu, wyjmuję dyski, suka zamienia się w jedną, wielką radość i chęć złapania tego ustrojstwa. :P I łapie już backhandy.
Teoretycznie wszystko jest super, teraz tylko dopracować to, co umiemy, nauczyć się nowych rzeczy i tworzyć debiutowy freestyle, nie? Jest niestety, jedno ale. Shiva kocha frisbee, ale tylko na własnym podwórku, ew. na drodze przed nim. Gdzie indziej robi minę pt. "co ty mi tu pokazujesz" i idzie dalej... Ale jest kolejne ale! Biorąc pod uwagę, jak wyglądały nasze początki, i że mamy jeszcze full czasu, ja nadal wierzę, że kiedyś wystartujemy na DCDC, o! :P
A nawet jeśli nie, to i tak mam najwspanialszego psa na świecie! :D

I zapraszam do obejrzenia filmiku, gdzie główną rolę odgrywa ten najwspanialszy pies na świecie ;) (przepraszam za jakość - niestety nie mam dostępu do lepszej):
Shiva - september 2010