sobota, 17 listopada 2012

Działo się!

W ciągu tego przeokropnie długiego czasu, w którym nie pisałam, trochę się działo ;)

Jeszcze w maju byłyśmy we Włocławku, gdzie oczywiście m.in. agilitowałyśmy z czego mamy kilka zdjęć:

W czerwcu wraz z grupką agilitowców z Płocka wybrałyśmy się do Warszawy na trening z Niuką, który brutalnie uświadomił mi, że nowoczesne agility jest strasznie skomplikowane. :P Moje nieskoordynowane ciało przerażało się tym, że niby nogi mają pokazywać jedno, a ręce drugie... Straszne rzeczy! Chcemy więcej. :) Bo lubimy agility, oj lubimy.


W lipcu byłyśmy na obozie Grafu w Annówce...
...gdzie pilnie trenowałyśmy agility...
...oraz frisbee :)...
...i w ogóle robiłyśmy same fajne rzeczy!
Jestem STRASZNIE zadowolona z Shivy! Szczególnie za agility, na którym bardzo się starała, BIEGAŁA, nie truchtała (i to dzień w dzień!) i w ogóle była boska. Bardzo mi się taka wersja agilitowania z moim psem podoba, bardzo. :) Jest i krótki filmik:
Z frisbee było trochę gorzej,  wpływ na to na pewno miał mały incydent przy przeciąganiu, który miał miejsce z tydzień przed obozem, kiedy to Shivę coś zabolało (ma bardzo delikatny pysk) i miała wtedy słaby chwyt wszystkiego, a frisbee do pyska brać to już w ogóle nie za bardzo ale w ciągu tych 5 dni udało nam się cośtam zrobić, czego dowodem są zdjęcia:
Był to wspaniale spędzony czas, szczególnie, że w Annówce jest jak w raju, naprawdę! :)
Na początku sierpnia znowu byłyśmy we Włocławku, ale zdjęć nie mamy :( Za to pod koniec sierpnia byłyśmy we Wrześni w odwiedzinach u Moniki z Barsą (mój ukochany owczar!). Mamy i przepiękne portreciki...
...i filmik z wymiataczem Barsą i Moniką
Moja suka znowu była mega psem. :D Po pierwsze grzeczniutkim, śpiącym na podłodze lub w klatecze (!! to jest bardzo dziwne w przypadku Shivy, tutaj niestety musiała, ale dzielnie to zniosła!) :D A poza tym super pracowała! I tutaj inaczej niż na Grafie o wiele bardziej jestem zadowolona z frisbee, oj bardzo, bardzo!

We wrześniu byłyśmy na zawodach agility w Bydgoszczy. Niestety nie ma się kompletnie czym chwalić, Shiva nie biegała tak fajnie, jak potrafi, a ja robiłam przerażające błędy, aż żal patrzeć. Ale było miło, jak zawsze, a agility is fun :P

I na tym dla nas sezon się skończył. Teraz obijamy się w domu i użalamy się nad brakiem czasu i ziiiimnem (szczególnie Shiva) ;)

Wszystkim autorom zdjęć bardzo dziękujemy!